czwartek, lipca 15, 2010

Zima.... Najzimniejsza od 27 lat.

___________________________________________________

W ostatnim roku zaniedbałam się na Blogowisku...

Tak powiedziała znajoma odwiedzająca tę stronę. Niestety, to prawda...
Głównie to przez ciągłe deszcze! Gdzie się podziała słoneczna Australia?...

I przez ostatnie 6 miesięcy miałam remonty w domu, malowanie zewnątrz, wewnątrz, przerabianie ogrodu, nowe płoty. Oczywiście nie robiłam tego ja, ale bałagan w domu, zamieszanie, sprzątanie odebrało mi energię...
Najgorzej znosiły to koty. Trzy, które urodziły się dzikusami, siedziały w keybordach, od chwili gdy auto z robotnikami przyjeżdżało, aż do jego odjazdu.





W wolnym czasie strony polonijne i radio i... już potem nic się nie chce... Tylko film na DVD, książka, gazeta. W międzyczasie obejrzałam kilka polskich seriali, mnóstwo filmów z wypożyczalni i godzinami siedziałam na necie przeczytawszy prawdopodobnie absolutnie wszystko, co było na temat katastrofy pod Smoleńskiem.
Polecam każdemu przeczytanie absolutnie wszystkiego na ten temat, bo tylko wtedy można mieć prawdziwe spojrzenie na ten "wypadek". Czy sprawa będzie wyjaśniona?, wątpię...
Potem znów wybory prezydenckie w Polsce i ...znów wygrała nie ta partia...

Oczywiście wbijam nowe rzeczy na strony Blogowiska, nie będę już pisala, co gdzie jest nowego, bo te informacje są zwykle nieaktualne, w stosunku do zawartości rozdziałów - lepiej samemu kliknąć i zobaczyć, czy jest coś nowego.

W Australii jesień i zima - nieprzyjemna. Deszcze padały z małymi przerwami przez 4 miesiące, kilka razy miałam w ogródeczku powódź, raz woda podeszła pod próg zalewając beton w sunny room.



W powietrzu wilgoć, aż cukierki się rozpuszczają, ale wody w Sydney nadal brakuje, bo tam gdzie mamy tamę, akurat deszcze rzadko padają... Za to w innych miejscach mieliśmy powodzie.

Niedawno był dzień najzimniejszy od 60 lat, a obecna zima jest najzimniejsza od 27 lat - czyli od roku, w którym tu zamieszkaliśmy. (Mowa tu o Sydney.) Pamiętam naszą pierwszą zimną zimę, musieliśmy nosić czapki!, raz jedyny i nigdy potem. Ogólnie: ciepły płaszcz noszę tylko kilka razy w roku, na ogół wystarcza cienka kurtka.






A zima zawsze jest zielona, tylko niektóre drzewa i krzaki gubią liście, jak np. mój polski jaśmin. Połowa lipca - zatem jeszcze tylko 1,5 miesiąca zimy i wiosna ciepła i kwitnąca!....

Zapraszam na blogowisko....

________________________________________________

Uwaga! Świeżo malowane!


















P.s. Ta jedna półka z książkami, gdzie leżą niepoukładane - wszystkie (glównie polskie), są do oddania. Kto chce, niech napisze na elatrzecia@yahoo.com

_________________________________________________